Jak nie narazić się na postępowanie dyscyplinarne?
W dobie coraz większej konkurencji w branży prawniczej wielu specjalistów korzysta z usług agencji SEO, by zwiększyć swoją widoczność w internecie. Niestety, błędne pozycjonowanie strony może mieć nie tylko konsekwencje wizerunkowe, ale również prawne. Zdarza się, że radca prawny, chcąc dotrzeć do szerszego grona klientów, decyduje się na frazy kluczowe typu „adwokat Warszawa” lub stosuje w social mediach hasztagi #adwokat #prawo #kancelaria, mimo że nie posiada uprawnień adwokackich. Takie działanie, nawet jeśli nie jest intencjonalne, może zostać uznane za wprowadzenie w błąd odbiorcy co do rzeczywistego zakresu uprawnień zawodowych. Samorządy zawodowe coraz częściej reagują na tego rodzaju praktyki, wszczynając postępowania dyscyplinarne. Artykuł wyjaśnia, gdzie przebiega granica między skutecznym marketingiem prawniczym a naruszeniem zasad etyki, oraz jak prowadzić działania SEO w sposób zgodny z prawem i standardami zawodowymi.
Granica między pozycjonowaniem a wprowadzeniem w błąd
Wielu prawników prowadzących działalność gospodarczą w sieci nie zdaje sobie sprawy, że sposób, w jaki pozycjonują swoją stronę internetową, może być interpretowany jako naruszenie zasad etyki zawodowej. Frazy kluczowe takie jak „adwokat rozwody Warszawa” czy „adwokat prawo karne”, używane przez radców prawnych, są często tłumaczone jako zabieg marketingowy mający na celu zwiększenie ruchu w wyszukiwarce. Jednak w świetle obowiązujących regulacji – m.in. Kodeksu Etyki Radcy Prawnego oraz ustawy o radcach prawnych – mogą zostać uznane za działania wprowadzające w błąd co do statusu zawodowego osoby świadczącej usługi. Problem polega na tym, że w świadomości przeciętnego klienta różnice między adwokatem a radcą prawnym zacierają się, a użycie niewłaściwych fraz sugeruje inne uprawnienia procesowe niż faktycznie posiadane. Takie zachowanie może naruszać art. 12 ust. 1 Kodeksu Etyki, który nakazuje wykonywanie zawodu w sposób uczciwy, z poszanowaniem godności i zaufania publicznego. Dla organów samorządowych istotne jest nie to, czy działanie było umyślne, ale czy jego efekt mógł wprowadzić klienta w błąd. W praktyce nawet nieświadome użycie nieprawidłowych słów kluczowych w kampanii SEO może stanowić podstawę do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.
Dobre praktyki w marketingu prawniczym
Postępowanie dyscyplinarne za błędy w SEO nie jest fikcją – w ostatnich latach odnotowano przypadki, w których samorządy zawodowe analizowały treści stron kancelarii oraz sposób prowadzenia profili w social media. Radcowie prawni, którzy korzystali z określeń „adwokat”, „obrońca” czy „kancelaria adwokacka”, tłumacząc to niewiedzą agencji marketingowej, często musieli zmierzyć się z zarzutem naruszenia godności zawodu. Zgodnie z art. 64 ustawy o radcach prawnych, takie zachowanie może skutkować karą upomnienia, nagany, a w poważniejszych przypadkach – nawet zawieszeniem prawa do wykonywania zawodu. Należy pamiętać, że odpowiedzialność za treści publikowane w internecie spoczywa na prawnika, a nie na firmie marketingowej. Dlatego kluczowe jest, aby w procesie pozycjonowania używać wyłącznie zgodnych z rzeczywistością fraz: „radca prawny”, „pomoc prawna”, „porady prawne”, a nie terminów przypisanych innym korporacjom zawodowym. Warto też regularnie weryfikować opisy wizytówek Google, metadane SEO i hasztagi w mediach społecznościowych. Unikanie ryzykownych sformułowań nie ogranicza skuteczności promocji – przeciwnie, buduje transparentny wizerunek eksperta, zwiększając zaufanie klientów. W erze cyfrowej reputacja prawnika zaczyna się w wyszukiwarce – dlatego każdy błąd w słowach kluczowych może kosztować nie tylko pozycję w Google, ale i reputację w samorządzie.
Autor: Daniel Fiedorow, profil na LinkedIn









